Ciepłe promienie słoneczne wpadały do sypialni panienki Castillo zwiastując nowy dzień. Czy szczęśliwy? To się jeszcze okaże.
Szatynka uniosła powieki i nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na budzik stojący przy łóżku. Trzydziesty pierwszy sierpnia, dziesiąta czterdzieści. O tej porze stolica Hiszpanii tętniła życiem. Gorąc, tłok i zapach potu, właśnie z tym nastolatce kojarzyły się wakacje w Madrycie. Ale czego innego spodziewać się po tak wypromowanej dzielnicy?
Dom rodzinny dziewczyny mieścił się ledwie pięćset metrów od stadionu najbardziej utytułowanego klubu piłkarskiego na świecie, a kiedy nadchodził czas przybywania turystów, temperatura zwykle osiąga czterdzieści stopni Celsjusza, więc nie można liczyć na przejezdne ulice. Jak na złość właśnie dzisiaj Violetta musiała wyjść z domu.
Przetarła oczy, po czym powoli, by uniknąć zawrotów głowy, stanęła na nogach. Uniosła ręce ku górze w celu przysłowiowego rozprostowania kości i ruszyła w stronę łazienki. Bez zastanowienia zrzuciła z siebie przewiewną koszulkę nocną, by chwilę później uraczyć się chłodnym prysznicem. Z zadowoleniem otworzyła swój ulubiony, truskawkowy szampon, aby wmasować go w skórę głowy. Nigdy nie mogła zrozumieć dlaczego, ale kochała myć włosy. Nie spiesząc się spłukała pianę, szczelnie owinęła się ręcznikiem i stanęła przed lustrem. Chwilę przyglądała się rysom swojej twarzy, od brody przez kości policzkowe po łuki brwiowe i zdegustowana chwyciła szczoteczkę do zębów. Mozolnym ruchem wycisnęła pastę, po czym przystąpiła do czynności. Następnie, myśląc o konfrontacji z bratem porządnie wysuszyła włosy uprzednio nakładając na nie odżywkę i wyszła z pomieszczenia racząc się błogim stanem czystego ciała. Szybko wciągnęła na siebie sukienkę bez rękawów, wytuszowała rzęsy i rozejrzała się po pokoju. Potrząsnęła głową w geście zirytowania. Sama nie wiedziała, skąd się brało, zwyczajnie było i rujnowało jej życie. Czym prędzej złapała torebkę i zeszła po schodach do kuchni, gdzie czekało na nią śniadanie. Spokojnie, to nie jej brat, a gosposia przyrządza posiłki. Lepiej, żeby młody Castillo nie dotykał niczego z pomieszczenia, w którym stoi lodówka. Inaczej może być niezbyt przyjemnie.
- Dzień dobry - przywitała się całując kobietę w policzek. Ta czynność została skwitowana promiennym uśmiechem, co lekko poprawiło jej podły humor.
- Dzień dobry - przywitała się całując kobietę w policzek. Ta czynność została skwitowana promiennym uśmiechem, co lekko poprawiło jej podły humor.
- Witaj słoneczko. Jak się spało? - pytanie czysto retoryczne.
- Wspaniale - dziewczyna nie miała ochoty na kolejną pogawendkę typu "wszystko będzie dobrze", bo doskonale wiedziała, że nie będzie. Pozwoliła sobie więc na małe oszustwo, którego nawet nie starała się ukryć. - Zawołać go?
- Jakbyś mogła - Olga doskonale wiedziała, o co chodzi.
Szatynka szybkim krokiem dotarła do sypialni brata i wtargnęła do środka bez pukania, które w tamtej chwili nie miało najmniejszego sensu. Mogłaby stać i walić w drzwi, a Hiszpan nawet nie kiwnąłby palcem.
- Federico! - krzyknęła, po czym delikatnie pacnęła go w policzek.
Nastolatek podskoczył niczym ryba świeżo wyjęta z wody i spojrzał na siostrę z wyrzutem.
- Jeszcze pięć minut - wymamrotał niewyraźnie z powrotem opuszczając głowę na poduszkę.
- Mowy nie ma. Miałeś zaprowadzić mnie do szkoły, pamiętasz? - Violetta nie chciała dać za wygraną.
- Sama nie trafisz? - chłopak zaczynał się irytować. Ostatni dzień wakacji, a już proszą go o zbyt wiele. Jak zwykle zresztą. Nie od dziś wiadomo, że osiemnastolatek to niezły śpioch.
- Nie. Za dziesięć minut na dole - skwitowała krótko. Federico już podniósł rękę, by zaprotestować, jednak ona nie dała mu dojść do słowa. - I bez dyskusji!
Właśnie tak kończyły się negocjacje z Violettą Castillo. Zawsze stawiała na swoim. Czy miała cztery, dziesięć, czy czternaście lat. Wiek nie miał znaczenia.
~♫~
Jazda samochodem, kiedy na dworze panuje upał nie do zniesienia zdecydowanie nie należy do ulubionych czynności nastolatków. A kiedy dołożysz do tego starszego brata śpiewającego pod nosem z muzyką ustawioną na maksymalną głośność... lepiej nawet nie komentować.
Violetta tylko czekała, aż zza zakrętu wyłoni się smukła sylwetka szkolnego budynku. Na jej szczęście, nastało to dość szybko, choć w mniemaniu dziewczyny zdecydowanie za późno. Kręcąc głową zlustrowała wzrokiem obiekt i delikatnie się uśmiechnęła. To nie była zwykła szkoła i każdy otaczający ją szczegół na to wskazywał. Od kostki we wszystkie geometryczne wzory przez ściany w kolorach tęczy po to, co znajdowało się wewnątrz. Uczniowie także nie należeli do normalnych, o ile można ich tak określić. Każdy posiadał pewien talent, a jaki? To wychodziło na zapisach. Pierwszego dnia przechodzisz masę egzaminów, by później wyczytać swoje nazwisko na tablicy w głównym holu. Przyjmują tylko pięćdziesiątkę najlepszych, reszta wypada. A biorąc pod uwagę fakt, iż co roku zgłasza się prawie tylu chętnych, co do zwykłego gimnazjum przez pięć, można z góry zakładać, w której części wyląduje większość z nich.
Jednak szatynka miała nadzieję, że jako jedna z nielicznych zakwalifikuje się i zostanie nową członkinią On Beat Studia. To nie do końca była jej wola. Chodziło raczej o fakt, iż odkąd Federico zaczął uczęszczać na zajęcia w tym budynku, ojciec zachęcał ją do przyjścia na zapisy. Zawsze odmawiała. A po jego śmierci zaczęła żałować, że to robiła. W końcu przez kilka lat brała udział w zajęciach muzycznych w publicznym teatrze. Umiała grać na wielu instrumentach, głównie podstawowych takich jak fortepian, gitara czy bas, ale potrafiła to robić!
Samochód stanął, a ona bez zastanowienia odpięła pas bezpieczeństwa, po czym złapała za klamkę. Już miała otworzyć drzwi, kiedy Fede zrobił coś, czego nikt by się nie spodziewał.
- Powodzenia. Już teraz trzymam kciuki - odparł lekko zmieszany.
Nie od dziś wiadomo, iż ulubioną rozrywką rodzeństwa Castillo są kłótnie. Nigdy nie mieli szczególnie dobrych kontaktów, co często obu stronom przynosiło wiele złego. Kto wie? Może był to początek jakiejś rewolucji w ich rodzinie?
- Dzięki bracie - rzuciła Violetta uśmiechając się do niego. Musiała to przyznać, takie odzywanie się pasowało jej dużo bardziej niż używanie zwrotów typu "odwal się debilu".
Hiszpanka powoli wysiadła z auta uważając, by jej sukienka nie podwinęła się trochę za bardzo i dumnym krokiem ruszyła w kierunku szkoły. Chciała zrobić dobre pierwsze wrażenie. Wspaniale wychowana panienka z kochającej rodziny. Ale prawda była zupełnie inna i po chwili zrezygnowała z tej czynności. Po co ma udawać kogoś, kim nie jest?
Powoli zaczęła rozglądać się wokoło. Plac pełen pozytywnej energii i morze nastolatków wypełniających karty swoimi danymi. Dziewczyna z uśmiechem weszła do środka. W tej właśnie chwili zrozumiała, o co chodzi Fede z miejscem, gdzie nie da się płakać. Dokładnie takie wrażenie sprawiała ta szkoła. Zakręcenie i pozytywność z nutką wariactwa. Coś nie do opisania. Siedemnastolatka wzięła formularz ze stolika i usiadła na schodach. Wszystkie ławki były zajęte, więc w gruncie rzeczy nie miała innego wyjścia. Wyjęła długopis z torebki, następnie westchnęła i zabrała się za wypełnianie poszczególnych rubryk. Imię: Violetta, drugie imię: Milagros, nazwisko: Castillo, imiona rodziców: German, Maria...
- Siostra słynnego Fedrico, jak słodko - szatynka szybko podniosła wzrok. Zmierzyła rudą, piegowatą dziewczynę od góry do dołu, by później nurtować jej oczy swoimi czekoladowymi, nieustępliwymi tęczówkami. - Czego tu szukasz złotko?
Violetta miała wrażenie, że zaraz wybuchnie. "Złotko, serio?" - dzwoniło jej w głowie.
- Wykształcenia - odparła krótko, po czym wróciła do poprzedniej czynności. Data urodzenia: 17.05.1996, miejsce urodzenia: Madryt...
- Możesz stąd spadać, tyle Ci powiem. Drugiej takiej sknery jak twój brat nam nie potrzeba - dziewczyna wytrąciła Castillo długopis z dłoni i z kpiącym uśmieszkiem skrzyżowała ręce na piersi.
Hiszpanka zupełnie ją zignorowała. Doskonale wiedziała, jak pozbyć się takich ludzi. Jednak w tym o to przypadku się pomyliła. Kiedy podniosła fioletowy przedmiot z podłogi nie zaszczycając rudej spojrzeniem popełniła poważny błąd.
- Patrz na mnie, jak do Ciebie mówię! Słyszysz?! - dziewczyna złapała włosy Violetty i mocno pociągnęła do tyłu, tak że szatynka nie miała najmniejszej szansy wykonać jakiegokolwiek ruchu. Oczy zaszły jej łzami z bólu, a z ust wydobył się jeden, ledwo słyszalny pisk. Szarpała się, ale to nic nie dało. - Dokładnie tak.
Rudowłosa miała niezły ubaw, co doskonale dało wyczytać się z jej rysów twarzy. Uwielbiała ten stan, kiedy ktoś się jej boi, ucieka w drugi koniec korytarza. Nigdy nie była akceptowana przez otoczenie i w sumie nie było jej to zbytnio potrzebne.
- Zostaw ją! - Castillo odwróciła się w stronę nadchodzącego głosu omijając wzrokiem zgromadzony wokół tłum. - Camilla! Powiedziałem, że masz ją zostawić!
Dziewczyna niechętnie puściła włosy siedemnastolatki i odwróciła się napięcie.
- Jeszcze z tobą nie skończyłam - syknęła przez ramię i stanowczym krokiem ruszyła przed siebie.
Violetta wróciła na schody delikatnie masując obolałe miejsce. Nie spodziewała się czegoś takiego. A kiedy podszedł do niej chłopak, który przed chwilą zdziałał cud, była zupełnie zszokowana.
- Wszystko w porządku?
No pięknie. To dopiero zapisy, a już dzieje się naprawdę wiele.
**********
Przychodzę z pierwszym rozdziałem ;) Przepraszam, że tak późno, ale miałam małe kłopoty z internetem. I tym razem to nie jest wymówka! ;*
Rozdział jak rozdział, czy mi się podoba? To mało ważne, podobać to ma się Wam! Tak więc czekam na opinie. I dziękuję za tyle komentarzy pod prologiem, nie spodziewałam się.
Drugi już napisany, dodam go w okolicach niedziela/poniedziałek.
Niedługo ruszą też zakładki, muszę jeszcze tylko kilka zmian wprowadzić i będzie okej.
Więcej nie zanudzam, czekam na jakiś odzew z Waszej strony <3
**********
Przychodzę z pierwszym rozdziałem ;) Przepraszam, że tak późno, ale miałam małe kłopoty z internetem. I tym razem to nie jest wymówka! ;*
Rozdział jak rozdział, czy mi się podoba? To mało ważne, podobać to ma się Wam! Tak więc czekam na opinie. I dziękuję za tyle komentarzy pod prologiem, nie spodziewałam się.
Drugi już napisany, dodam go w okolicach niedziela/poniedziałek.
Niedługo ruszą też zakładki, muszę jeszcze tylko kilka zmian wprowadzić i będzie okej.
Więcej nie zanudzam, czekam na jakiś odzew z Waszej strony <3
Genialny!♥♥
OdpowiedzUsuńOgółem będę starała się pisać dość długie komentarze :*
Dzisiaj to raczej nie możliwe, bo muszę odwiedzić jeszcze około 15 blogów. Napisać rozdział xpp. Rozśpiewać się,..Po grać na gitarze no iść na trening! Więc trooochę mi to zajmie ;DD .
Mmm;* Czekam na Leonettę i next! Będę do Ciebie wpadać ;**
Pozdrawiam♥
PS. Jak możesz lubić Real Madrit? Barcelona Forever♥
Usuń#Barcelonistka#
Na początek podziękuję za komentarz. A więc dziękuję ;*
UsuńCo do Realu... jestem wielką fanką/kibicką/sympatyczką od trzech lat. Oglądam praktycznie każdy mecz, chyba, że wypadnie mi coś naprawdę bardzo ważnego. A Ramosa, mimo iż mam 14 lat, kojarzę od Euro2008 i głównie przez niego zostałam madridistką ♥ Więc nie umiałabym być za Barceloną.
Real Madrid y nada mas! ♥
Ale szanuję kibiców Barcy, mój przyjaciel nim jest i wiecie, dzisiejsze El Clasico z nami w roli głównej będzie zdecydowanie piękne;D
CUDO!!!!
OdpowiedzUsuńCamila jako ta zła... Normalnie bosko!!!
Choć trochę ciężko mi ją wyobrazić się właśnie w takiej roli....
Zapisy i tyle już się dzieje... Ciekawe co będzie dalej...
ALE chwila... Skoro Cami jest zła to Ludmi będzie dobra?
O ile ta postać będzie w Twoim opowiadaniu.
Czyli taka choćby zamiana?
Dobrze! Nie rozpisuję się już więcej. Dowiem się sama wkrótce :)
Ludmila może być też taką Naty... Albo nową uczennicą...
STOP! Dowiem się w swoim czasie jak to będzie z Ludmi, Naty i resztą.
Podejrzewam, że to León pomógł Violi i zdziałał cud <333
Fede leniuchem ;)
CUDO ROZDZIAŁ!!!!
Kończę już :)
Czekam na next <3
Wspaniałe opowiadanie
OdpowiedzUsuńTo dopiero początek ale już wciąga
Camila tą złą? Ciekawe jaką będzie Ludmiła
Nie mogę doczekać się nexta i będę tu dość często zaglądać
Pozdrawiam
Cami ta zla serio ciekawe kim lidmi bendzie i super rozdzual
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział :*
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kim był ten chłopak.
1 rozdział, a już mnie zaciekawił.
Czekam na kolejny, jak coś to mnie o tym powiadom.
Aaaaa!!!!
OdpowiedzUsuńJuz po przeczytaniu prologu wiedziałam, że 1 rodział będzie super, ale aż tak :)
Nie no nigdy bym nie pomyślała jejku :* po prostu fantastyczny!
Mega super pomysł na zamianę postaci, Camila niczym Ludmiła xD BOMBA :*
A więc braciszkiem Violi jest Fede w sumie, tak też obstawiałam xD :*
Ciekawe kim był ten chłopak co obronił Vilu , już troszeczkę pomieszałaś więc może to nie Leon ,a Diego ?
No cóż dowiem sie za chwilę, jak skończę pisać ten , moim zdaniem krótki komentarz :*
Niewiele osób potrafi spowodować bym uśmiechała się do monitora, a Tobie się udało.
Chociaż jestem trochę okrutna i śmieję się z dość nie miłych rzeczy, ale one mnie rozwalają od środka xD np, kłótnie Fede i Vilu mnie śmieszą xD.
No, ale cóż.Nikt mnie nie zrozumie ja sam siebie nie rozumiem hahhah
Ja jako jedyna na Megamixie (taka atrakcja w lunaparku ) zamiast tak jak reszta krzyczeć ,śmiałam się do łez hahahaha Byłam u lekarza nie ma nato lekarstwa xD .A piszę tu o tym byś dawała więcej takich akcji bo lubię się śmiać xD.
Zaraz będę czytała kolejny (2) rozdział i się dowiem czy też będę się tak ryła hahaha
A tak na poważnie to naparwdę ciekawy rozdział mega dużo szczegółów i pomysłów, nie no genialne :D
Jesteś w ulubionych :*
Życzę dużo weny, pomysłów i tego co najj :*
Pozdrawiam :* Wiki