Czasami życie sypie niespodziankami. Jedna za drugą, idą po kolei, jakby chciały zmienić wszystko, co się do tej pory zdarzyło, zupełnie odwrócić dotychczasową rzeczywistość. Raz są szczęśliwe, innym razem nieprzyjemne, często strasznie dołujące. A co ma powiedzieć Violetta, która otwiera nowy etap, idzie w nieznane niczym podróżnik z niesprawnym kompasem? Nie wie, w co się pakuje. I chyba nie chce mieć świadomości, jakie skutki przyniesie to wszystko.
Castillo patrzyła w czarne jak węgiel oczy chłopaka z lekkim zainteresowaniem. Miał przyjemne rysy twarzy, nie można było odmówić mu urody, którą zdecydowanie posiadał. Ciemne, lekko kręcone włosy sterczały do góry, a co ciekawe nie było na nich śladu żadnych kosmetyków utrwalających. Zero lakieru czy żelu, jakby same układały się w taki sposób.
- Ej, dobrze się czujesz? - zapytał ponownie pstrykając palcami kilka centymetrów przed jej twarzą.
- Jest okej - dziewczyna ocknęła się z bliżej nieokreślonego transu i wreszcie bez irytującego oszołomienia mogła z nim rozmawiać. Wydawał się miły, ale pozory lubią mylić.
- Nie przejmuj się Camillą, to totalna szajbuska. Uwielbia gnębić ludzi, bo nikt jej tutaj nie akceptuje - wytłumaczył jednocześnie zapoznając nastolatkę z postacią rudowłosej. Ale czy chciała to słyszeć, to już zupełnie inna sprawa.
- Spokojnie, nawet przez chwilę nie wzięłam jej słów do siebie. Takich ludzi zazwyczaj się olewa - powiedziała nieznacznie unosząc brwi. W oczach jej towarzysza dało się dojrzeć cień uznania, co sprawiało dość sporą przyjemność, satysfakcję.
- Na egzaminy? - odparł z uśmiechem wskazując formularz w dłoni szatynki. Jego oczy rozbłysły tysiącami iskierek dając oszałamiający efekt. Violetta stwierdziła, że żaden poznany dotąd chłopak choć w kilku procentach nie dorównywał temu wyglądem. Brunet był naprawdę bardzo przystojny.
- Pewnie i tak się nie dostanę, ale warto spróbować - oznajmiła odwzajemniając jego uśmiech. Sama nie wiedziała czemu ciągnie tą rozmowę, ale nie umiała tak po prostu odejść i go zostawić. Czuła coś, czego nigdy dotąd nie doświadczyła. Przywiązanie jak i chęć poznania kogoś bliżej, zaprzyjaźnienia się z tą osobą.
- Daj spokój, sama zobaczysz, że to nie takie trudne. Jeśli zapomnisz o wadze występu, pójdzie Ci tysiąc razy lepiej - chłopak powiedział to z niesłychaną lekkością, jakby zdawał egzamin kilkanaście razy. Castillo zakodowała sobie w pamięci tę radę. - Diego - wyciągnął dłoń w jej stronę.