W Madrycie nastał kolejny dzień. Upał jak zwykle nie ustępował, co w pewnym sensie było dobrym znakiem. Korki uliczne lekko zelżały, ale mimo wszystko kierowcy często stali. Z tego właśnie powodu większość mieszkańców stolicy Hiszpanii postawiła na pieszą przechadzkę do miejsca pracy. Violetta nie była inna, wolała użyć nóg i półgodzinnym spacerkiem pokonać dystans dzielący ją od szkoły, niż kisić się z Federem w jednym aucie. A kiedy znalazła się na miejscu dziesięć minut przed bratem, posłała mu triumfalny uśmiech, po czym weszła do środka.
Do tej pory stres nie był jej znany, bo nie licząc pocących się dłoni przed wizytą u dentystów, których szczerze nienawidziła, nie miała zbyt wielu okazji do nerwów. Nie zaprzeczała, ten fakt ją cieszył. Jednak dzisiaj wszystko się zmieniło. Stanęła w krótkiej kolejce do kontuaru i czuła, jak każdy, nawet najmniejszy nerw w jej ciele drży. Ze strachu, zdenerwowania przed tak ważnymi wydarzeniami. Bo doskonale wiedziała, że wynik egzaminów przesądzi jej dalszym życiem. To, czy nadal będzie samotna, czy wreszcie odnajdzie swoje miejsce i będzie miała się do kogo zwrócić w ciężkich chwilach zależy właśnie od tego dnia. Była też opcja, iż skończy jak Camilla. Wredna małpa czepiająca się wszystkich przez własną nie akceptację wśród rówieśników. Na całe szczęście takiej opcji nawet nie brała pod uwagę.
Nadeszła jej kolej. Oderwała małą karteczkę z grubego pliku, po czym szybkim krokiem odeszła spod tablicy. Jeżeli liczba papieru, który się tam znajdował symbolizowała ilość zgłoszonych, mogła z góry założyć porażkę. Opanowując drżące dłonie spojrzała na kartkę i lekko zdezorientowanym wzrokiem zaczęła śledzić tekst.
taniec – grupa II
gitara – grupa I
fortepian – grupa III
aktorstwo – grupa IV
rysunek – grupa VI
pomysłowość – grupa V
śpiew – grupa VIII
Zaniemówiła. Śpiew, aktorstwo? Co to w ogóle jest?! Zdecydowanie takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Chciała uczęszczać do szkoły, w której mogłaby rozwijać nabytą umiejętność grania na instrumentach różnego typu, a teraz zorientowała się, że to typowo artystyczne miejsce. Rozwijające młodych ludzi pod dosłownie każdym kątem, od tych, co wykonują scenografię przez piosenkarzy i tancerzy po genialnych kłamców pracujących w aktorstwie.
Do tej pory stres nie był jej znany, bo nie licząc pocących się dłoni przed wizytą u dentystów, których szczerze nienawidziła, nie miała zbyt wielu okazji do nerwów. Nie zaprzeczała, ten fakt ją cieszył. Jednak dzisiaj wszystko się zmieniło. Stanęła w krótkiej kolejce do kontuaru i czuła, jak każdy, nawet najmniejszy nerw w jej ciele drży. Ze strachu, zdenerwowania przed tak ważnymi wydarzeniami. Bo doskonale wiedziała, że wynik egzaminów przesądzi jej dalszym życiem. To, czy nadal będzie samotna, czy wreszcie odnajdzie swoje miejsce i będzie miała się do kogo zwrócić w ciężkich chwilach zależy właśnie od tego dnia. Była też opcja, iż skończy jak Camilla. Wredna małpa czepiająca się wszystkich przez własną nie akceptację wśród rówieśników. Na całe szczęście takiej opcji nawet nie brała pod uwagę.
Nadeszła jej kolej. Oderwała małą karteczkę z grubego pliku, po czym szybkim krokiem odeszła spod tablicy. Jeżeli liczba papieru, który się tam znajdował symbolizowała ilość zgłoszonych, mogła z góry założyć porażkę. Opanowując drżące dłonie spojrzała na kartkę i lekko zdezorientowanym wzrokiem zaczęła śledzić tekst.
taniec – grupa II
gitara – grupa I
fortepian – grupa III
aktorstwo – grupa IV
rysunek – grupa VI
pomysłowość – grupa V
śpiew – grupa VIII
Zaniemówiła. Śpiew, aktorstwo? Co to w ogóle jest?! Zdecydowanie takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Chciała uczęszczać do szkoły, w której mogłaby rozwijać nabytą umiejętność grania na instrumentach różnego typu, a teraz zorientowała się, że to typowo artystyczne miejsce. Rozwijające młodych ludzi pod dosłownie każdym kątem, od tych, co wykonują scenografię przez piosenkarzy i tancerzy po genialnych kłamców pracujących w aktorstwie.